poniedziałek, 12 listopada 2012

Marsz Niepodległości 2012

W zeszłym roku udało mi się pokrążyć między różnymi grupkami i poobserwować wypadki z różnych stron barykady. W tym roku dotarłem na Marsz z opóźnieniem i niestety okoliczności nie pozwoliły mi odwiedzić pozostałych imprez. Ale trochę widziałem i ku pamięci notuję.

W Alejach Jerozolimskich zobaczyłem marsz Kolorowej Niepodległej pod czarno-czerwonymi sztandarami. Choć moim zdaniem barwy sztandarów powinny być raczej czarno-białe, biorąc pod uwagę, że kolumna marszowa składała się w głównej mierze z czarno umundurowanych policjantów zwieńczonych białymi kaskami. Niemniej robiła wrażenie ta "kilkudziesięciotysięczna" manifestacja w kontekście "kilkuset" uczestników Marszu Niepodległości ;-)

Aleje Jerozolimskie były zablokowane przy ulicy Kruczej. Skręciłem zatem z Kruczej w Żurawią i gdy doszedłem do Marszałkowskiej, powitał mnie huk petard i zobaczyłem fruwające w zadymionym powietrzu czerwone flary. Nagle zaroiło się od biegających we wszystkich kierunkach ubranych na czarno ludzi w kominiarkach oraz zaczęły dochodzić standardowe wezwania policji do zachowania zgodnego z prawem. Nikt nie wiedział co się dzieje, kto kogo atakuje i w którą stronę uciekać.

Gdy trochę się uspokoiło wyszedłem na środek luźniejszej ziemi niczyjej. Policja stała, zaś rzucających kamienie ludzi w kominiarkach próbowały powstrzymać służby porządkowe Marszu. Na skierowane do konkretnej osoby krzyknięcie żeby przestać rzucać, delikwent opuszczał z reguły rękę, ale były i takie osoby, które rzuciły się na mnie, krzycząc "ty agorowy prowokatorze! to my bronimy cię przed przed Michnikiem!" Na szczęście nie byłem jedyną osobą, która spontanicznie próbowała powstrzymać tę zorganizowaną akcję i napastnicy szybko się wycofali.

Z samochodu organizatorów, stojącego między Cepelią a Forum, dały się słyszeć uspakajające wezwania organizatorów do wycofania się na punkt startu, czyli na rondo Dmowskiego. Tłum zaczyna się wycofywać, ale robi się coraz ciaśniej i w końcu pada informacja od organizatorów, żeby stanąć w miejscu, bo tył też jest zablokowany przez policję. W zasadzie wszystkie wyjścia są zablokowane, a na czoło ciągle napiera tyraliera wzywająca tłum do rozejścia. Sytuacja patowa. Organizator zarządza śpiewanie hymnu narodowego, co uniemożliwia rzucanie kamieni w policję przez prowokatorów: rzucanie zamiast śpiewania w postawie zasadniczej natychmiast demaskuje intencje. Marszowe służby porządkowe opanowują sytuację, rozpoczynają się negocjacje z policją co dalej.

W końcu policja, widząc że prowokacja się nie uda, ustępuje i Marsz już bez większych przeszkód dochodzi aż na Agrykolę.

Szczegóły prowokacji można przeczytać i obejrzeć np. tu:



Kilka słów komentarza.

Tegoroczny Marsz Niepodległości okazał się kolejnym sukcesem. Konstruktywnym sukcesem organizacyjnym i edukacyjnym. Utrzymanie kilkudziesięcio-tysięcznego tłumu w ryzach, w sytuacji skrajnego napięcia, gdy policja bez większych powodów zaczyna strzelać z broni gładkolufowej do tłumu, w którym znajdują się nie tylko weterani zamieszek z policją, ale także kobiety i dzieci, gdy wezwania do rozejścia się połączone są z blokadą wszystkich wyjść z zamkniętego terenu - w takich warunkach opanowanie emocji i doprowadzenie do pokojowego zakończenia jest naprawdę wielkim osiągnięciem!

Edukacja na temat charakteru i metod policyjnych prowokacji, których celem jest osiągnięcie określonego medialno-politycznego celu przynosi piorunujące efekty. Społeczeństwo pokazało, że potrafi bardzo szybko się uczyć, pomimo totalnego opanowania większości mediów przez funkcjonariuszy jednokierunkowej propagandy. Władza dzięki temu wie, że żadne totalne metody nie zadziałają na dłuższą metę w społeczeństwie przez dziesiątki lat wytrenowanym do funkcjonowania w niesprzyjającym środowisku. Zeszłoroczny i tegoroczny Marsz pokazał, że tradycje demokratyczne i obywatelska odpowiedzialność są pieczołowicie kultywowane, przekazywane pomimo różnych fałszywych pseudo-obywatelskich akcji, które de-facto nakierowane są na dyskryminację obywatelskiej większości.

Tradycje państwowe i demokratyczne są na tyle głęboko zakorzenione w społeczeństwie, że żadna antypolska oikofobiczna propaganda nie jest w stanie zepsuć polskiej umiejętności manifestowania wspólnotowych demokratycznych wartości. Wyrastający ze starosłowiańskiej tradycji wiecowej demokratyczny instrument manifestacji jest tak mocno osadzony w zbiorowej świadomości, że nie trzeba długo tłumaczyć, czemu takie zgromadzenie służy i co jest dla takiego zgromadzenia szkodliwe.

Sukces w realizacji tego celu, pomimo niesprzyjających medialnych warunków udowadnia, że wpajana nam od lat opinia jakobyśmy niedorośli do demokracji, jest z gruntu fałszywa, bo demokracja to nasz naturalny odwieczny ustrój. Demokracja, w której każdy ma prawo do demonstrowania swoich poglądów. Każdy, to znaczy nie tylko Arianin, Kalwin czy Żyd, ale również Polak, Litwin czy Kozak. Polska tolerancja dla odmienności idzie w parze z przywiązaniem do warunków tęże tolerancję umożliwiających. Dlatego taki opór wzbudzają inicjatywy zmierzające do blokowania innym demonstrowania swoich poglądów.

Parada gejowska, Kolorowa Niepodległa, Marsz Bronka, czy jakikolwiek inny marsz nie był i nie jest blokowany przez inne czynniki niż policja. Jedynie Marsz Niepodległości ktoś usilnie chce zablokować i to pragnienie między innymi także leży u źródeł jego sukcesu.

To przywiązanie do tradycji demokratycznej tolerancji i sprzeciw wobec totalizujących tendencji obecnej władzy, manifestujące się masowym uczestnictwem w różnego rodzaju demonstracjach jest na tyle mocnym i skutecznym znakiem obywatelskiej samoorganizacji, że władza w tym roku zamiast rozdawać rękami swoich propagandystów gwizdki, postanowiła zorganizować własny marsz, zaś toporna prowokacja policji nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.

Warto mieć świadomość tego sukcesu zadającego kłam propagandzie rzekomo polskiej nieudolności i niesamodzielności.

Jako obywatel wolnego i demokratycznego kraju będę chciał wiedzieć kto odpowiada za wydanie rozkazu do idiotycznych, nieskoordynowanych i nieadekwatnych do sytuacji interwencji polskiej policji. Dotyczy to wypadków zarówno w tym jak i w zeszłym roku. Tymczasem na razie wniosek prokuratora, stwierdzającego małą szkodliwość społeczną haniebnego czynu policjanta na służbie, kopiącego w twarz nie stawiającego oporu przechodnia jest jasnym znakiem, że obecne państwo nie jest ani demokratyczne ani sprawiedliwe. Jednak żaden totalizm i niewola nie może trwać w Polsce wiecznie, bo Polacy to naród jak żaden inny przywiązany do takich wartości jak wolność, demokracja i tolerancja.