Warto się wyciszyć, naprawdę nie ma sensu eskalować emocji ponad miarę. Ktoś chce nas sprowokować do działań i zachowań, które będą dowodem prawdziwości wszystkich zniesławiających oszczerstw publikowanych w zachodniej prasie przez neosowieckich agentów wpływu. Czy warto w to wchodzić? Moim zdaniem nie warto. Warto jednak, stojąc z boku i pilnie obserwując co się dzieje, zauważać jakie komunikaty świat nam wysyła między wierszami.
Manipulacyjne propagandowe publikacje są ewidentnie przygotowaniem gruntu pod bardziej zdecydowane działania. Coś się dzieje, buldogi znowu się gryzą pod dywanem na tyle silnie, że docierają na powierzchnię ślady ich ruchów. Coś się musiało wydarzyć, skoro Rosja zdecydowała się uruchomić uśpioną agenturę wpływu w zachodnich mediach. Być może wpadka Obamy była efektem jego niedouczenia i dramatycznie schematycznej wiedzy o świecie, ale to co zaczęło się dziać po niej, już wypadkiem nie jest. Uruchomienie Debbie Schlussel oraz wypuszczenie filmu BBC jest ewidentną kolejną próbą zniszczenia sojuszu sympatii, jaka między Polską a USA istniała od zawsze, a do Brytyjczyków coraz silniejszą sympatię wzbudzały nie tylko tysiące emigrantów, ale także celne wystąpienia Nigela Farage’a. Rosja nie może otwarcie zaatakować Niemców, bo przecież robi z nimi gigantyczne interesy. Otwarta wojna polsko-rosyjska czy polsko-niemiecka także nie wchodzi w grę. Ale przecież można zniszczyć podstawy nieco bardziej odległych sojuszy, nie? A ofensywa jest przygotowywana od długiego czasu.
Z drugiej strony naszego kraju okazuje się, że promoskiewski Janukowycz jest bardziej suwerenny od polskich władz uprzedzając, że Ukraina bardzo wnikliwie przygląda się relacjom medialnym i nierzetelnych dziennikarzy będzie po zakończeniu mistrzostw podawać do sądu za nieobiektywne informacje. Jest to być może nie tyle obrona przez atak uprzedzający, ile jasny komunikat: "uważajcie byście się nie zapędzili, my się dogadaliśmy i jesteśmy poza strefą ostrzału". Tymczasem polskie władze nie zauważają niczego niestosownego ani w antypolskiej kampanii, ani w łamaniu prawa, tym bardziej nie ma co wspominać o zwykłej ludzkiej przyzwoitości.
Nie oszukujmy się bowiem, że nielegalny przemarsz rosyjskich kibiców jest czymś najbardziej karygodnym! Już wiemy, że kibice przejdą i tak zamkniętym dla ruchu wiaduktem mostu Poniatowskiego od stacji Warszawa Powiśle. Niech sobie przejdą! Muszą przecież jakoś dojść do stadionu.
Mamy naprawdę większe problemy. Fizyczny atak posła na dziennikarkę mieści się w granicach poselskiej godności. Prewencyjne zamykanie lidera kibiców połączone z nagonką, której elementem jest osądzanie go jeszcze przed postawieniem zarzutów absolutnie nie ma nic wspólnego z białoruskimi standardami sprawiedliwości. "Po mieście" od dawna krążą plotki o budowie obiektów w warszawskiej strefie kibica bez stosownych rejestracji i zezwoleń, co stanowi złamanie prawa budowlanego. Niezapłacone gigantyczne pieniądze za budowy stadionów i autostrad też nikogo nie martwią, choć oznacza to upadłość wielu firm polskiego sektora budowlanego.
Rosyjscy kibice sami sobie wystawiają świadectwo. Pamiętajmy o kamerach w telefonach komórkowych, zrobimy piękne składanki po zakończeniu Euro, które pójdą w świat. Tymczasem warto zachować siły, energię i zasoby na nadchodzące po mistrzostwach "ciekawe czasy", które zawsze są przekleństwem dla uczciwych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz