Sejm nie chce nazwać wołyńskiego ludobójstwa po imieniu, ale myliłby się ten, kto by uważał że stało się tak ze strachu posłów, zaniepokojonych możliwością zmarszczenia brwi przez naszego wschodniego sąsiada. Posłowie niewątpliwie boją się różnych rzeczy, jak każdy zdrowy na umyśle człowiek, ale nie sądzę aby bali się akurat wschodnich sąsiadów.
Czego boją się posłowie partii rządzącej z gmachu przy ulicy Wiejskiej ujawniają różne czyny ich kierownictwa oraz instytucji temuż kierownictwu podlegających. Ich strachy demaskują różne pomysły wybudowania wysokiego płotu wokół Sejmu, ograniczenia w dostępie do informacji publicznej, czy rozszerzenie uprawnień i tak wysokiego poziomu inwigilacji polskich obywateli.
Ale najdobitniejszym dowodem kogo się boi a kogo się nie boi władza polskiego państwa jest porównanie poziomu ochrony polskiego prezydenta na smoleńskim lotnisku 10 kwietnia 2010 roku z poziomem ochrony kongresu partii rządzącej, który odbył się w Chorzowie 26 czerwca 2013 roku.
Od razu staje się jasne, że o władzy formacji o nazwie Platforma Obywatelska można różne rzeczy powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest to władza działająca w interesie polskiego społeczeństwa. Zagrożenie bowiem dla władzy największe jest zawsze z tej strony, której interesy ta władza najbardziej narusza. Jak widać zagrożenie ze strony Rosji było i jest szacowane na dużo niższym poziomie niż zagrożenie ze strony polskiego społeczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz