W dzisiejszym Salonie Politycznym Trójki Ryszard Kalisz stwierdził, że postawienie Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunałem Stanu jest przede wszystkim kwestią ustanawiania standardów przestrzegania procedur, które nagminnie są przez najwyższych urzędników lekceważone. Dodał także, iż najlepszym przykładem do czego może doprowadzić lekceważenie procedur jest katastrofa smoleńska.
Krótko po odgrzaniu tego starego pomysłu, ze zdumieniem czytałem opinie, że stawiania przed Trybunałem Stanu polityków w kilka lat po utracie przez nich władzy to są standardy białoruskie. Skazanie opozycjonisty pomimo braku dowodów – to są standardy białoruskie. Zamykanie niewygodnych dziennikarzy – to są standardy białoruskie. Zamykanie i pobicie lidera kibiców – to są standardy białoruskie. Ale stawianie byłego rządzącego polityka przed Trybunałem Stanu???
Jak rozwiać krążące wątpliwości co do metod rządzenia inaczej niż przed Trybunałem Stanu? Kto miałby postawić byłego polityka, jak nie była opozycja, która doszła do władzy? Czy naprawdę ktokolwiek liczy na to, że Donald Tusk postawi siebie samego przed Trybunałem wobec licznych wątpliwości? To są normalne standardy cywilizowanego świata, że nikt nie jest poza prawem i każdy może być osądzony. Nie ma taryfy ulgowej.
Dlatego PiS powinien pójść za sugestią Jarosława Kaczyńskiego i doprowadzić do procesu przed Trybunałem Stanu. W momencie oczyszczenia z zarzutów byłego premiera i byłego ministra sprawiedliwości (co przecież nastąpiło już w wielu sprawach przed sądami niższej instancji) zostaną w końcu ucięte niekończące się spekulacje. Lecz najważniejszą konsekwencją będzie to, że cztery postulaty spod namiotu Solidarnych 2010 przestaną w końcu wyglądać absurdalnie! Ta sytuacja otworzy w głowach społeczeństwa furtkę dla zrobienia tego, co powinno być zrobione już dawno: dla postawienia szeregu najwyższych funkcjonariuszy państwa przed Trybunałem Stanu za niedopełnienie obowiązków zarówno przed jak i po katastrofie smoleńskiej.
Być może rację mają ci, którzy w tej inicjatywie widzą wielopiętrową intrygę wewnątrz PO. Dopuszczam jednak też taką myśl, że interesy platformerskich intrygantów, eseldowskich politykierów i niepodległościowych patriotów zbiegają się tutaj i działają przeciwko interesom aktualnie rządzącej sitwy. Dlatego zapewne nie dojdzie w aktualnym Sejmie do głosowania o postawienie polityków PiS przed Trybunałem Stanu i pozostanie ten temat jedynie kolejną zasłoną dymną dla wprowadzania niepopularnych przepisów i spraw świadczących o fizycznym rozpadzie państwowej infrastruktury. Dlatego w komentarzach publicystów i w blogosferze będziemy jeszcze długo i niezmiennie jałowo rozprawiać o metodach oddzielających Kościół od Państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz