Poszedłem zobaczyć na własne oczy, jak trójka obiektywnych dziennikarzy oraz kwiat polskiej profesury, intelektualnie niszczy jednego z największych dziennikarskich oszołomów, czyli Rafała Ziemkiewicza. Tematem debaty było retoryczne pytanie: “Czy oni robią nas w konia?” Ponieważ w debacie brali udział głównie ludzie znani z radia z lufcikiem, zwanego też szklanym okienkiem, albo tak bardziej nowocześnie telewizorem, sądziłem przez chwilę, że rozmowa dotyczyć może nie tyle krętactw oszołoma Ziemkiewicza, ile samych telewidzów, którzy udają, że słuchają i oglądają, a tak naprawdę to robią i wiedzą swoje. Skład dyskutantów do ostatniej chwili pozostawiał tę sprawę nierozstrzygniętą, jako że pośród kwiatu polskiej niezależnej inteligencji, oprócz wspomnianego Ziemkiewicza, pojawić się miały takie tuzy jak Jarosław Gugała, Katarzyna Kolenda-Zaleska i Grzegorz Miecugow, zaś wsparcia ze strony Uniwersytetu dostarczyli profesorowie Janusz Czapiński i Janusz Adamowski.
Okazało się, że bronić Ziemkiewicza przed jakże uzasadnioną krytyką nie ma potrzeby, bo już na samym wstępie Grzegorz Miecugow zdefiniował sytuację stwierdzając, że największym problemem mediów są ich odbiorcy. Kolenda-Zaleska próbowała skierować dyskusję na właściwe tory punktując obsesje redaktora Ziemkiewicza, ale profesor Czapiński zasugerował jakąś psychoterapię i uspokojona Katarzyna nie musiała więcej się odzywać. Jarosław Gugała opowiedział zaś historię swoich dokonań w telewizji, co miało być dowodem na brak jakiejkolwiek ingerencji kogokolwiek w działania dziennikarzy, a wszelkie rzekome medialne manipulacje są według niego jedynie efektem prostego lenistwa dziennikarzy i braku wypracowanych standardów. Polskie dziennikarstwo bowiem, podobnie jak polska demokracja jest bardzo młode, niedoświadczone, nieopierzone i ciągle się uczy, dlatego trzeba wiele mu wybaczyć. Fakt, że mówił to człowiek całkowicie siwy o niczym nie świadczy, wszak mamy tyle lat na ile się czujemy, a nie tyle ile mamy w metryce.
Słowa Ziemkiewicza o jakiś powiązaniach między mitycznym Prezesem, Dziennikarzem, a Sponsorem należy włożyć miedzy bajki. Aferalna historia Dominique Strauss-Kahn’a, która wypłynęła tylko dlatego, że wydarzyła się w USA, bo w Europie prawdopodobnie zostałaby zamieciona pod dywan jak wiele podobnych historii z udziałem tego pana w ciągu ostatnich kilku lat - ta historia absolutnie nie świadczy, że albo mamy w całej Europie niewydolne media albo teraz ktoś znowu nas robi w konia - ta historia jest na pewno wymysłem chorego umysłu Ziemkiewicza, a nawet jeśli jest prawdziwa, to i tak o niczym nie świadczy. Podobnie jak setki innych podobnych doniesień.
Wśród dzisiejszych newsów można np. znaleźć informację, że na Litwie realną władzę sprawują media właśnie. Władza jest przy tym wykorzystywana do celów mafijno-zarobkowych, a nie politycznych. Otóż jeśli chcesz robić biznes na Litwie, musisz zapłacić haracz. Nie sztampowo - jak na Sycylii, Ukrainie czy w Rosji: różnego rodzaju firmom ochroniarskim - haracz przyjmowali dziennikarze. Płacisz - masz dobrą prasę, nie płacisz, wychodzą na jaw jakieś ogórki, kiełki czy inne viagry.
W raporcie ambasady USA z 2008 roku można przeczytać m.in.: "Szef litewskiego przedstawicielstwa amerykańskiej firmy Pfizer Raimundas Voiszka twierdzi, że przed kilku laty otrzymał propozycję, iż za 1 milion litów +Respublika+ rozgromi konkurentów jego spółki. Voiszka odrzucił propozycję. Wkrótce w +Respublice+ ukazały się artykuły o zgonach w wyniku zażycia preparatu Viagra, który produkuje Pfizer, a także wiele innych oszczerstw".
Vilius Kavaliauskas, dziennikarz, doradca byłego premiera Litwy Gediminasa Kirkilasa, stwierdza: “na Litwie trzeba kupić sobie prawo do tego, aby nie być atakowanym". "Wygląda na to, że przedstawiciele władzy są sparaliżowani przez media".
Pamiętajmy! To wszystko to jednak wyjątki i rojenia chorych na obsesje oszołomów! Tak naprawdę to nikt nas w konia nie robi, a jeśli nawet to z czystego lenistwa! Tako rzecze Gugała i Miecugow. Bo Kolenda-Zaleska nie ma już nic do dodania na ten temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz