Joanna Kluzik-Rostkowska atakuje mnie nawet z lodówki. Ta niczym nie wyróżniająca się pani jest już rozpoznawalna niczym Urban zza drzewa (kto pamięta jeszcze te rysunkowe zagadki z lat 80-tych?), Palikot na świńskim ryju, albo wyszczekujący bez ogródek niewygodne prawdy JKM. Mam wrażenie, że jeszcze trochę a te inicjały zostaną ostatecznie zdetronizowane, wszak już dzisiaj w komentarzach przeważa JKR. Włączam telewizor – JKR, nastawiam radio – JKR, portal informacyjny – JKR, popularne blogowisko – JKR. No takiej reklamy to dawno nie miał żaden polityk. Myślałem, że to chwilowa moda, ale nie. Sytuacja jest ciągle rozwojowa, a JKR w otoczeniu coraz więcej.
To jest bardzo symptomatyczne zjawisko. Moim zdaniem JKR nie jest głupia, ani nieodpowiedzialna, ani tym bardziej skompromitowana! Nie można mówić o kompromitacji, gdy nikt nie widzi nic kompromitującego dla żadnego pracownika odpowiedzialnego za przygotowanie wizyty Prezydenta w Katyniu w 2010 roku. Nie można mówić o braku odpowiedzialności w sytuacji, gdy szef zbrodniczej organizacji jest nazywany człowiekiem honoru, a żaden ze stalinowskich oprawców generała Fieldorfa nie poniósł odpowiedzialności za swoje czyny. Nie można mówić o głupocie, gdy każe się całemu narodowi przepraszać za komunistyczną prowokacje kielecką z 1946 roku, zaś żądanie kibiców, żeby redaktor pijący wódkę z Urbanem i Kiszczakiem przeprosił za maltretowanie żołnierzy AK w stalinowskich więzieniach przez swojego brata kwitowane jest puknięciem się w czoło: przecież nie może odpowiadać za czyny swojego brata!
JKR po prostu wyciąga wnioski z otaczającej nas rzeczywistości i idzie do przodu. Nieważne jak będą o nas mówić ważne, żeby nie pomylili nazwiska. JKR wbije się nam do głowy i za dzień za rok za chwilę, zagłosujemy na nią chętnie, bo to przecież znana osoba jest! Podbijamy wszyscy zgodnie ten bębenek różnego rodzaju oburzenia nie zauważając, że oprócz utrwalania nazwiska czy też kolejnego skrótu, znowu tracimy czas, który moglibyśmy wykorzystać na przykład w dostrzeżenie sedna problemu.
A sednem problemu jest brak zdefiniowania sytuacji, brak rozpoznania pól, brak wsparcia dla konstruktywnych pomysłów. Zalewani jesteśmy informacyjnym szumem, a nie od dziś wiadomo że w mętnej wodzie łatwiej ryby łowić. Dlatego trzeba przede wszystkim oczyścić tą wodę. Zreformowanie sądów i jak najszybsze osądzenie tych, którzy nas maltretowali przez ostatnie prawie 70 lat jest pierwszym krokiem dla pozbycia się z publicznego życia negatywnych zjawisk. Zjawisk, które zaprzeczają podstawowym zasadom (bo przecież słowo „wartość” także jest już pustym słowem działającym destrukcyjnie na każdą ludzką aktywność) umożliwiającym jakąkolwiek pracę i jakikolwiek rozwój: rzetelność, uczciwość, odpowiedzialność.
Joanna Kluzik-Rostkowska wcale się nie kompromituje. Ona jest po prostu dzieckiem naszych czasów! Ona wykorzystuje naszą rzeczywistość. Przy okazji niejako demaskując miałkość tego systemu. Demiurdzy mają czego się bać, a Tuskowi, Urbanowi czy Michnikowi może rzednąć mina. Wszak system działa dopóty, dopóki zasady są ukryte. Ukazanie konsekwencji ignorowania wartości może zaprowadzić w niebezpieczne rejony. Pytanie – czy JKR ze swojej demaskatorskiej roli zdaje sobie sprawę – pozostaje otwarte. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz